W meczu towarzyskim rozgrywanym podczas majówki, przegraliśmy z Widzewem Łódź 2:4.
Źle dla nas rozpoczęło się to spotkanie towarzyskie rozgrywane w Karczewie. Gašper Tratnik już w 25. sekundzie zagrał niedokładnie w polu karnym do Sergiego Sampera, Hiszpan próbował jeszcze sięgnąć piłki wślizgiem, ale zdecydowanie szybszy był Hubert Sobol, który ostatecznie został sfaulowany. Sędzia wskazał na 11. metr, do piłki podszedł Sebastian Kerk i pewnym strzałem w boczną siatkę otworzył wynik meczu.
W 8. minucie Jan Krzywański rozpoczął akcję jednym dalekim wykopem do Jakuba Sypka. Pomocnik Widzewa znalazł się w polu karnym i oddał strzał, który o centymetry minął dalszy słupek naszej bramki.
10. minuta przyniosła pierwszą akcję naszego zespołu. Piłka powędrowała na lewą stronę do van Hoevana, Bradly podał przed pole karne do Franciszka Lewandowskiego, ale strzał młodego pomocnika został zablokowany i od razu po nim ruszyła groźna kontra Widzewa. Sypek przebiegł z piłką przy nodze kilkadziesiąt metrów, oddał strzał zza pola karnego, ale i tym razem futbolówka minęła słupek naszej bramki.
W 21.minucie mieliśmy dobrą okazję po rzucie rożnym. Piotr Ceglarz krótko rozegrał stały fragment gry z Samperem, dośrodkował w pole karne do Franka Lewandowskiego, ale jego strzał zablokowali obrońcy. Piłka była nadal w naszym posiadaniu, Jean-Kévin Augustin podał do Simona, Kikis zagraniem „na zamach” zwiódł kilku obrońców i zagrał wzdłuż bramki. Piłkę przejęli gracze Widzewa i ruszyli z groźną kontrą. Kontratak wyprowadzał Jakub Sypek, ale sytuacji sam na sam strzelił obok bramki.
Przed upływem pół godziny gry, drugą bramkę dla zespołu z Łodzi zdobył Fran Alvarez. Hiszpan popisał się świetnym uderzeniem bezpośrednio z rzutu wolnego z ponad 25 metrów.
W 32. minucie mogliśmy zdobyć bramkę kontaktową. Dobrze w polu karnym odnalazł się Augustin, oddał bardzo mocny strzał z okolic 11. metra i aż dwóch obrońców musiało blokować ten strzał, aby nie wpadł do bramki.
W 39. minucie straciliśmy trzecią bramkę – po raz trzeci po stałym fragmencie gry. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Kerk, piłka spadła idealnie na nogę Sobola, który strzałem pod poprzeczkę umieścił piłkę w siatce.
W drugą połowę weszliśmy zdecydowanie lepiej. Już w pierwszych minutach wyprowadziliśmy dobrą akcję na lewej stronie. Antonio Sefer popisał się świetnym podaniem do Filipa Lubereckiego, ten zagrał do nabiegającego Augustina, ale Francuza w ostatniej chwili ubiegli obrońcy.
W 54. minucie ponownie oglądaliśmy akcję tego duetu na lewej stronie. Dośrodkowanie Lubereckiego doszło idealnie do Mathieu Scaleta, który złożył się do woleja. Piłka po jego strzale jeszcze skozłowała, ale czujny był bramkarz Widzewa, który złapał piłkę.
Chwilę później role się odwróciły – to Luber podał do Antonio, Sefer dośrodkował w pole karne, ale strzał JK-a został zablokowany. Piłka spadła jeszcze pod nogi Ndiaye, który uderzył jednak obok bramki.
W 63. minucie tuż przed polem karnym faulowany był Kaan Caliskaner. Do piłki podszedł Scalet, ale jego uderzenie przeszło nad poprzeczką. Trzy minuty później Kaan został powalony w szesnastce i sędzia wskazał na „wapno”. Antonio Sefer pewnie wykorzystał rzut karny i zdobył naszą pierwszą bramkę w tym meczu.
Niestety niecałe 10 minut później Widzew ponownie odskoczył nam na różnicę trzech bramek. Do dośrodkowania Gonga, szczupakiem doszedł Andrzejkiewicz i umieścił piłkę w bramce tuż przy słupku.
Po chwili mogliśmy odpowiedzieć. Gąsior świetnie odnalazł Scaleta, który zamykał akcję, ale Mathieu nieczysto trafił w piłkę, która przeleciała nad poprzeczką.
Nasze napory nie ustawały. W 76. minucie dobrą akcję wyprowadził Jacques. Zagrał na jeden kontakt z Mrázem, posłał podanie w pole karne tuż za plecy Caliskanera, ale dobrze na piłkę nabiegł Sefer, który oddał strzał z pierwszej piłki. Wydawało się, że piłka wpadnie do bramki, jednak kapitalną interwencją popisał się jeden z obrońców Widzewa, wybijając piłkę z linii bramkowej.
W 84. minucie dobrą indywidualną akcją popisał się Scalet. Minął kilku obrońców, wpadł w pole karne i oddał strzał. Piłka przeleciała niestety tuż nad spojeniem bramki.
Tuż po rozpoczęciu doliczonego czasu gry, Luberecki świetnym podaniem obsłużył Samuela Mráza. Strzał naszego napastnika obronił Biegański, ale wobec dobitki Ndiaye był już bezradny.
Tuż po tej bramce kolejny raz stworzyliśmy groźną akcję. Luberecki posłał dośrodkowanie na dalszy słupek, akcję zamykał Scalet, który po raz kolejny oddał dobry strzał z woleja, ale i tym razem dobrze w bramce zachował się Biegański. Chwilę po tej akcji sędzia zakończył mecz.
Motor Lublin – Widzew Łódź 2:4 (0:3)
Bramki: 67’ Sefer (rzut karny), 90+1’ Ndiaye – 2’ Kerk (rzut karny), 28’ Alvarez, 39’ Sobol, 72’ Andrzejkiewicz
Motor Lublin: Tratnik (46’ Jeż) – Wójcik (46’ Stolarski), Bartoš (72’ Gąsior), Ede (46’ Matthys), Palacz (46’ Luberecki) – Samper (46’ Łabojko), Lewandowski (46’ Caliskaner), Simon (46’ Scalet) – Ceglarz (46’ Ndiaye), Augustin (64’ Mráz), van Hoeven (46’ Sefer)
Widzew Łódź: Krzywański (46' Biegański) – Kastrati (71' Grzejszczak), Kwiatkowski, Żyro (46' Ibiza), da Silva (62' Krajewski) – Gong (80' Gryzio), Alvarez (46' Łukowski), Czyż (46' Madej), Kerk (46' Tupta), Sypek (46' Cybulski (83' Dryzner)) – Sobol (70' Andrzejkiewicz)